Zaznacz stronę

Nie od dziś wiadomo, że Indonezja, a zwłaszcza jej mieszkańcy są ludźmi niezamożnymi, żeby to delikatnie ująć. Są miejsca, gdzie można wynająć panią do towarzystwa na kilka godzin za równowartość kilku dolarów.

Mieszkam sobie w domu, nazywają to willą, dla mnie to po prostu dom. Gdzie są 3 sypialnie, gazebo, basen, półotwarta kuchnia. Półotwarta znaczy, że ma tylko dwie ściany. A do tego wszystkiego są 4 toalety. Po jednej przy każdej z sypialni i jedna ekstra przy basenie. Bo czemu nie.

Mój motocykl przy basenie.

Mój motocykl przy basenie.

W cenie najmu tego domu, a jest to 12,000,000 IDR miesięcznie (ok. 3350 PLN na dzień pisania tego posta). Jest również dwa razy w tygodniu:

  • Sprzątaczka
    Pozmywa naczynia, łóżka pościeli, pościel zmieni, wszystko ogarnie, łazienki i toalety posprząta. Ciuchy poskłada i poukłada na miejsce, lodówkę umyje itp. itd.
  • Basenowy
    Ogarnie basen, wyłowi co tam czasem do niego wrzucaliśmy. A w basenie było wszystko, łącznie z blenderem po którejś imprezie. Nie, nie pamiętam dlaczego blender się tam znalazł.
  • Ogrodnik
    Liście ogarnie, krzaki przytnie, raz widziałem jak drzewo przesadził.

Dom ogrodzony murem a zaraz za nim widok na pola ryżowe, rosną banany, palmy, papaje… Wszystko fajnie, takie życie ‚expata’. Się okazuje, że wszystko co różni ‚expata’ od imigranta to kolor skóry. Nie widziałem nikogo kto nazwany zostałby expatem kto nie był biały. Czyżby rasizm? No cóż, nie ja to wymyśliłem.

Ale do rzeczy! W chacie wszystko fajnie, ale wyjdzie się za dom, i dosłownie w odległości 10 – 15metrów od bramy płynie sobie mały potoczek, ten sam, który zapychany śmieciami opisywany był tu. Widziałem wielokrotnie jak mieszkańcy pobliskich domów (Indonezyjczycy z urodzenia), brali ‚prysznic’, myli naczynia, prali swoje ubrania czy dosadnie mówiąc: srali do tego strumienia.

Ta półka z 'wodospadem' to: prysznic, umywalka, zlew, toaleta, pralka.

Ta półka z ‚wodospadem’ to: prysznic, umywalka, zlew, toaleta, pralka.

Ba! Matt widział kiedyś jak rano szedł biegać jak w tym samym miejscu ktoś brał poranną kąpiel, a kilkaset metrów w górę strumienia właśnie ktoś ewakuował swoje jelita.. Mogliby się chociaż zgrać i dogadać co do godziny kiedy kto, żeby nie było, że się kąpiesz czy myjesz naczynia, a tu nagle klocek z zaskoczenia.

Ale co ja sie tam znam.

Pomijam już sam fakt, że ta sama woda w której sie pierze, załatwia itd idzie bezpośrednio na pola ryżowe znajdujące się wkoło domu. Ale to już na kolejny wpis. Bo o samym podejściu do upraw ryżu można pisać doktoraty. Nie jeden doktorat. Wiele doktoratów. Z wielu dziedzin nauki.